PIJ TRAWĘ!

Trawa pszeniczna robi ostatnio wielką karierę na rynku zdrowej żywności. I słusznie. Ale z drugiej strony to „nic nowego pod słońcem”. Liczne rośliny zielone wyrastające wiosną ratowały już człowieka pierwotnego, wycieńczonego zimą, były zastrzykiem nowej energii. Jedzono liście mniszka, pokrzywy, lebiody, krwawnika i innych roślin, w zależności od strefy klimatycznej. Wraz z pojawieniem się rolnictwa sięgano też po świeżo wyrastającą trawę zbóż uprawnych.

Rośliny zielone mają liczne składniki odżywcze, ale przede wszystkim wysoko utleniony chlorofil. Jest to substancja umożliwiająca roślinie oddychanie a w konsekwencji przetwarzanie energii słonecznej na pokarm. Chlorofil ma budowę podobną do „hemu”, który w hemoglobinie naszej krwi służy do przenoszenia tlenu. Utleniony chlorofil, mówiąc poetycko, rozświetla nasze ciało od środka wnosząc tam energię słońca. Pobudzone światłem do rozwoju komórki posiadają odrębną jakościowo dynamikę energetyczną. To coś innego niż produkty przemiany materii magazynowane w roślinach na zimę. To propozycja dla aktywnych, a nie dla misiów udających się na zimowy sen.

Nasuwa się pytanie, czy nie wystarczy korzystać z nowalijek ogródkowych zamiast sięgać po nowinki, jak się okazuje nie takie nowe. Otóż nie wystarczy, bowiem okazało się, że kilogram traw zbóż zawiera średnio tyle składników odżywczych co 23 kg nowalijek warzywnych z grządki!

Największą popularność zyskała sobie trawa pszeniczna. I chociaż sama w sobie nie jest nowością, to wytwarzanie i picie soku z niej to pomysł współczesny dr Ann Wigmore. Sok z trawy pszenicznej zawiera 70% chlorofilu, 92 minerały na 102 obecne w ludzkim ciele, mikroelementy (zwłaszcza rzadko występujący selen), karotenoidy, witaminy z grupy B, witaminy C, E, H, K, 19 rodzajów aminokwasów, enzymy, flawonoidy, kwasy tłuszczowe, hormony wzrostu. Prawdziwym hitem jest jednak laetril (amigdalina) zwany witaminą B-17, który według wielu naukowców ma silne działanie antyrakowe. Prócz tego trawa pszeniczna stymuluje ogólną odporność, zwalcza wolne rodniki, redukuje cholesterol, działa przeciwzapalnie, regeneruje komórki, odtruwa krew, opóźnia zmiany miażdżycowe, reguluje przemianę materii (efekt odchudzający), usuwa z organizmu nadmiar kwasu moczowego, błyskawicznie odkwasza organizm. Składniki najbardziej pożądane przez fanów zdrowej żywności występują tu w ekstremalnych stężeniach. Trzeba wręcz uważać aby nie „przedobrzyć” ponieważ nasz organizm może doznać szoku energetycznego niczym silnik na ropę do którego wlano benzynę lotniczą. Nie należy też spożywać go bez przerwy tylko raczej zgodnie z rytmem przyrody, tzn. wtedy gdy na polach wyrastają zboża jare i ozime. Czyli na przedwiośniu i przed zimą. Wtedy warto robić sobie parodniowe kuracje (do 10 dni). Ale jeśli czujemy potrzebę „zatankowania” nowej energii w innych porach, wolna wola.

Sok z trawy nie jest najtańszy, kto ma więcej czasu niż pieniędzy może go robić samemu.

Wystarczy namoczyć stosowną ilość ziaren pszenicy na kilka godzin a potem rozsypać na wilgotnym podłożu w płaskich doniczkach lub plastikowych tackach, itp. Podłożem może być ziemia albo gaza, wata, substrat ogrodniczy – cokolwiek trzymającego wilgoć. Zasiewy trzymamy na parapetach, balkonach, tarasach. Jeśli ktoś ma ogródek, bez trudu zasieje grządkę pszenicy. Ziarno kupujemy na ryneczku, w sklepie ze zdrową żywnością (droższe), byle nie w jakichś zakładach nasiennych, gdzie może być zaprawione do siewu chemią. Naszą trawę „kosimy” gdy ma około 20 cm.

Aby otrzymać sok, trzeba zaopatrzyć się w odpowiednią maszynkę, ale też można używać tradycyjnych wyciskarek mechanicznych, bądź elektrycznych. Najprostszym sposobem jest zblenderowanie pociętej trawy z odrobiną wody a następnie przesączenie przez sitko i odciśnięcie.

Pozostałość nadaje się wyśmienicie na maseczkę, ale nie dla wszystkich. Okazuje się, że na niektóre typy cery pszeniczna papka działa fantastycznie, na inne wprost przeciwnie. Dotyczy to także włosów, które, owszem, odżywia i pogłębia ich naturalny kolor, ale bywa że efekt jest nieobliczalny. Wygląda na to, że pszeniczna trawa jest w działaniu dość ekstremalna. Nawet jej specyficzny smak ma wielu entuzjastów ale i radykalnych przeciwników. Niektórzy nie są w stanie wypić soku z trawy pszenicznej i na to nie ma już lekarstwa.

 

Komentarze

Dodaj komentarz